82-latek z Zamościa telefonicznie został zaproszony na spotkanie dotyczące badania wzroku połączonego z rozdawaniem darmowych okularów. We wskazanym dniu nie mógł jednak w nim uczestniczyć. Jego nieobecność nie została niezauważona przez organizatorów, więc dostał telefoniczne zaproszenie na inny termin.
– Po wejściu na salę senior skorzystał z badania wzroku, a następnie zajął wolne miejsce. Zwrócił uwagę na różnego rodzaju artykuły znajdujące się w pomieszczeniu, które niekoniecznie związane były z badaniem wzroku, a które w późniejszym czasie były prezentowane przez organizatorów. Według ich zapewnień, obecne na sali osoby miały wziąć udział w losowaniu tych produktów – informuje aspirant sztabowy Katarzyna Szewczuk z KMP w Zamościu.
82-latek w wylosowanej kopercie znalazł zdjęcia wszystkich prezentowanych przedmiotów. Przy jego boku pojawiła się kobieta, która przekazała mu szczegóły loterii podkreślając, że jest to darmowy prezent.
– W tym momencie pojawił się jednak jeden warunek. Senior musiał najpierw zapłacić za wszystkie artykuły, aby później otrzymać zwrot równowartości tej kwoty. Nieświadomy dalszych następstw swojej pochopnej decyzji, zgodził się na zaproponowane zastrzeżenie. Nie mając wystarczającej sumy udał się do swojego banku i zaciągnął kredyt. Wypłacił pieniądze i 15 000 złotych przekazał kobiecie podczas podpisywania umowy. Brakujące 3 000 złotych zobowiązał się przelać na wskazany przez nią rachunek bankowy, aby dopełnić warunki umowy – dodaje aspirant sztabowy Katarzyna Szewczuk.
Po kilku dniach 82-latek zaczął otrzymywać telefony z pytaniem o wpłatę zaległych środków. Zgodził się zrezygnować z otrzymanych prezentów i otrzymania zwrotu pieniędzy. Został poinformowany, że do odstąpienia od umowy konieczne jest sfinalizowanie całej transakcji i dopłacenie brakującej kwoty.
– Wierząc w zapewnienia rozmówcy dokonał wpłaty tej sumy, następnie odesłał pisemne odstąpienie od umowy wraz z towarem otrzymanym podczas prezentacji. Oczekiwał zwrotu pieniędzy, niestety bez efektu. Do dnia dzisiejszego pieniądze nie zostały mu zwrócone, a próby nawiązania kontaktu z firmą, pod szyldem której dokonywała była prezentacja, okazały się bezskuteczne – podsumowuje aspirant sztabowy Katarzyna Szewczuk.
Mężczyzna ostatecznie stracił 18 tys. zł.