- Ania nagle, z dnia na dzień zaczęła czuć się coraz gorzej. Jakby z każdą kolejną godziną opuszczały ją siły. Zmierzyłem żonie ciśnienie. Było bardzo wysokie. Od razu zabrałem ją na SOR. Została przyjęta w trybie pilnym na oddział nefrologii. Lekarze zdiagnozowali schyłkową niewydolność nerek. Konieczne było poddanie natychmiastowej dializie, która trwa do dziś. Przez moment było spokojnie, mogliśmy odetchnąć z ulgą. To był jednak bardzo krótki oddech. Skoki ciśnienia znów się pojawiły, a problemy z cukrzycą doprowadziły do znacznego pogorszenia się wzroku - opowiada mąż.
Potrzebne było wprowadzenie terapii laserowej, na którą zamościanka uczęszcza raz w miesiącu. Ma za zadanie zniwelować wylewające się naczynka w oku. Te zabiegi wiążą się z ogromnym bólem. Ania wciąż zaciska pięści, żeby z uniesioną głową stawić czoła wyniszczającej chorobie.
-To nie był koniec problemów. Żonę zaczął bardzo boleć palec u stopy, który, jak się okazało po wielu badaniach, był przyczyną nieprawidłowego krążenia w nodze. Zalecono wstawienie stentów w żyłę udową. Podczas zabiegu wykryto rozwarstwioną tętnicę. Wdało się zakażenie. Martwica w stopie się rozszerzała. Konieczna była amputacja najpierw połowy palca, a później – całego. Ania miała pojechać do szpitala tylko na jeden dzień... Tymczasem w ciągu ostatnich trzech miesięcy była w domu tylko tydzień! Cierpienie mojej żony rozrywa mi serce na kawałki. Widzę, jak trudna jest dla niej codzienność wypełniona zimnymi, szpitalnymi ścianami. Wiem, że chciałaby wyjść, cieszyć się życiem, piękną pogodą, uśmiechnąć się - tłumaczy Sebastian.
Anna Biłant przeszła już kwalifikacje do przeszczepu nerek i trzustki. Została tylko wizyta u dentysty i mogłaby być wpisywana na listę oczekujących. Ze względu jednak na amputację, liczne zakażenia i antybiotykoterapię, wszystko przesunęło się w czasie. Pozostaje czekanie.
Ania jest młodą, piękną kobietą. Nie zasłużyła na taki los. Zasłużyła na wszystko, co najlepsze. Lubiła podróżować, korzystać z życia, cieszyć się każdym dniem. Choroba odebrała jej wszystko:
- Wiem, że muszę być teraz jej pierwszą linią wsparcia, pierwszym do niesienia pomocy. Muszę walczyć o życie i zdrowie mojej żony. Kosztowne leczenie i ciągłe wizyty u specjalistów niosą za sobą ogromne koszty. Niestety, nie jestem w stanie sam im sprostać. Dlatego zwracam się z prośbą do Was, drodzy Darczyńcy. Pomóżcie mi zawalczyć o zdrowie mojej ukochanej żony. Tylko z Waszą pomocą może mi się udać. Proszę, dajcie jej szansę na powrót do normalności! - apeluje zdruzgotany mężczyzna.
Na portalu siepomaga.pl trwa internetowa zbiórka. Tu nie chodzi o miliony, każdy gest, każda drobna wpłata będzie wsparciem dla rodziny z Zamościa. Tu link do zbiórki. Udostępniajcie gdzie tylko się da: ANIA
W pomoc zaangażowały się m.in. niezawodne Zamojskie Anioły. Na facebookowym profilu Aniołów trwają aukcje i heroiczna walka o życie Ani. Pomożecie???
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.