Pod koniec września mieszkaniec gminy Adamów natrafił w internecie na reklamę o możliwości inwestowania na rynku kryptowalut. Klikną w nią i otworzył się slajd, gdzie męski głos zachęcał do inwestowania.
– Zapewniał, że przy użyciu niewielkich pieniędzy można dużo zarobić. Mówił, że wszystko jest bezpieczne. 39-latek usłyszał też, że został wybrany z grona wielu osób i otrzyma bezpłatnie specjalne oprogramowanie, dzięki któremu zarobi duże pieniądze – informuje aspirant sztabowy Dorota Krukowska – Bubiło z KMP w Zamościu.
39-latek zdecydował się rozpocząć inwestycję. Wypełnił formularz zgłoszeniowy, wpisał adres mailowy i numer telefonu. Zadzwonił do niego mężczyzna, który powiedział, że jest pracownikiem firmy inwestującej na giełdzie kryptowalutowej. Poinformował, że warunkiem rozpoczęcia zarabiania pieniędzy jest wpłata 250 dolarów, a 39-latek zdecydował się i przelał 1250 złotych.
– Otrzymał też link, za jego pośrednictwem uzyskał dostęp do swojego konta kryptowalutowego i widział jak pieniądze są pomnażane. Po kilku dniach zysk wynosił już ponad 5 000 dolarów. Wtedy skontaktował się z przydzielonym mu „maklerem” i poinformował, że chce wypłacić zarobione pieniądze. „Makler” wyjaśnił, że zgodnie z procedurami musi zapłacić prawie 20 tysięcy złotych tytułem kosztów maklerskich. 39-latek nie miał własnych środków, zaciągnął więc pożyczkę i całą kwotę przelał na wskazane konto. Kolejny telefon od „maklera” dotyczył konieczności kolejnej wpłaty – tytułem podatku od kryptowalut – dodaje aspirant sztabowy Dorota Krukowska – Bubiło.
Mężczyzna pożyczył pieniądze od rodziny i przelał 9 tys. złotych. Potem dostał wiadomość – potwierdzenie przelewu na jego konto blisko 100 tys. zł, ale pieniądze na koncie 39-latka się nie pojawiły. Zadzwonił do niego rzekomy przedstawiciel komisji europejskiej oznajmił, że środki zostały zablokowane, bo trwa sprawdzanie płynności finansowej 39-latka. Transakcję odblokuje kolejna wpłata, więc mężczyzna wziął kolejną pożyczkę i kwotę 12 tys. zł., przelał na wskazane przez „maklera” konto.
– Po kilku dniach był kolejny telefon z informacją o konieczności dokonania ponownej wpłaty. Na to 39-latek już się nie zgodził. Przeanalizował całą historię i doszedł do wniosku, że został oszukany. W związku z tym zdarzeniem poniósł straty w wysokości około 45 tysięcy złotych. O sprawie powiadomił Policję – przekazuje aspirant sztabowy Krukowska – Bubiło.